środa, 20 marca 2013

Běžky

Jednym z punktów planu na sezon zimowy 2012/2013 były biegówki.
Podpunkty vypadaly víceméně tak:
- kupić biegówki w czechach, bo tu dużo używanego sprzętu, ogólnie dużo biegówek
- śmigać w styczniu bo wolny a zima

Poszło bez niespodzianek, w styczniu nikt na oczy biegówek nie widział, przyszedł luty, powrót do Czech pojawiło się słońce i wiosenna atmosfera. Trochę porozglądałem się za tymi biegówkami , ale wyglądało to tak że większość wyprzedane bo koniec sezonu, a to co zostało to wcale nie tani, bo jeszcze nie koniec sezonu.
W końcu jednak zebraliśmy się( ja z Agatą w Czechach, a Jachu z innymi w Polsce) i w połowie lutego rozpoczęliśmy sezon. Na wypożyczonych biegówkach (wypożyczalnie w Olo, 200kc/set/dzień), pojechaliśmy na Svatý Kopeček. (górka w okolicach Olomouca, dojazd komunikacją miejską, na kopecku jest zoo i kościół (konkretnie to bazylika mniejsza)). Tam zaczynają się szlaki turystyczne, żadne przygotowane trasy, ale ludzi tam trochę jeździ więc jakieś ślady były. 



Agata - pierwsze kroki, park w Olo



Celem wycieczki okazała się taka oto hospoda, w środku głównie běžkaże.

No a po powrocie zasłużony posiłek w menzie
Tak w skrócie wyglądał początek sezonu, następna była wycieczka z Honzą (doktorat z wydziału). Dzień przed wyjazdem zaplanowałem wycieczką po sklepach sportowych i bazarach-zastavarna ( używany sprzęt wszelkiego zastosowania). Miejsc tego typu w okolicach jest sporo, ale na rowerze w jeden dzień powinienem wszystkie obskoczyć. No taaak, tylko że ostatecznie wycieczkę rozpocząłem w okolicach godziny 17. W każdym razie odwiedziłem jedną Zastavarnę, tam czekał na mnie běžkarsky set marzeń w cenie 1500kc ( 250zł). Narty, wiązania, buty, kije, tylko wziąć i śmigać. A do tego co niektóre elementy w cenionym na mieście stylu Vintage.
I pojechaliśmy do narciarskiego kurortu Ramzova ( niecałe 2h od Olo, bilet w dwie strony 100kc z haczykiem). Pogoda jak na zdjęciach:


To jest spoko


Tak to właśnie było


A tak to wygląda w Czechach jak w weekend przypasi pogoda

Następna odsłona sezonu do powrót do Razovej ale już bez czeskich kamaradów. Pogoda już nie marzenie, ale "tak to nevadi" 

Tak to wygląda w Czechach o 8 rano w sobotę, jak pogoda jest taka se.

Znany i lubiany "Leśny Bar". Chcesz kiełbę, bierzesz kiełbę, płacisz do stojącej skrzynki.


Viking sos



Jaś 30sek po powrocie.
Sezon trwa dalej. Mimo, że już zanosiło się na wiosnę do Olo nadciągnął obfity opad śniegu. Jeden dzień padało i padało, a od następnego zaczęło topnieć. Czasu nie było dużo więc od razu wziąłem biegówki i udałem się na spacer "za blokiem" po okolicznych polach. Kiedy wracałem już miejscami śmigałem po przebijających spod śniegu grudach ziemi. 

Elementy tarczy antyrakietowej


Na zdobytym szczycie, ze schroniskiem w tle.



Następnego dnia już tak się rozpogodziło że po raz kolejny w tym roku rozpoczęliśmy sezon rowerowy (każdy u siebie). Jako, że nawet po zsumowaniu naszego kilometrażu nie otrzymamy 50km, można by pominąć to wydarzenie, ale było serio przyjemnie, a wcale nie lekko. 




Ten rower to dygresja. Wracając do biegówek to sezon zaczął się późno, ale z impetem. Za 10h wsiadamy w pociąg, ponownie Jeseniky ale inny zakątek i ruszamy gdzieś tam po coś tam. W każdym razie będą z nami biegówki, śpiwory, łopaty, treki, palniki, Agata i Krzyś, więc możliwości mamy sporo. Tak to uvidime.

W każdym już mogę z czystym sumieniem odhaczyć punkt "bezky", wspomnianego na początku posta, planu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz