Jednym z punktów planu na sezon zimowy 2012/2013 były biegówki.
Podpunkty vypadaly víceméně tak:
- kupić biegówki w czechach, bo tu dużo używanego sprzętu, ogólnie dużo biegówek
- śmigać w styczniu bo wolny a zima
Poszło bez niespodzianek, w styczniu nikt na oczy biegówek nie widział, przyszedł luty, powrót do Czech pojawiło się słońce i wiosenna atmosfera. Trochę porozglądałem się za tymi biegówkami , ale wyglądało to tak że większość wyprzedane bo koniec sezonu, a to co zostało to wcale nie tani, bo jeszcze nie koniec sezonu.
W końcu jednak zebraliśmy się( ja z Agatą w Czechach, a Jachu z innymi w Polsce) i w połowie lutego rozpoczęliśmy sezon. Na wypożyczonych biegówkach (wypożyczalnie w Olo, 200kc/set/dzień), pojechaliśmy na
Svatý Kopeček. (górka w okolicach Olomouca, dojazd komunikacją miejską, na kopecku jest zoo i kościół (konkretnie to bazylika mniejsza)). Tam zaczynają się szlaki turystyczne, żadne przygotowane trasy, ale ludzi tam trochę jeździ więc jakieś ślady były.
|
Agata - pierwsze kroki, park w Olo |
|
Celem wycieczki okazała się taka oto hospoda, w środku głównie běžkaże. |
|
No a po powrocie zasłużony posiłek w menzie |
Tak w skrócie wyglądał początek sezonu, następna była wycieczka z Honzą (doktorat z wydziału). Dzień przed wyjazdem zaplanowałem wycieczką po sklepach sportowych i bazarach-zastavarna ( używany sprzęt wszelkiego zastosowania). Miejsc tego typu w okolicach jest sporo, ale na rowerze w jeden dzień powinienem wszystkie obskoczyć. No taaak, tylko że ostatecznie wycieczkę rozpocząłem w okolicach godziny 17. W każdym razie odwiedziłem jedną Zastavarnę, tam czekał na mnie běžkarsky set marzeń w cenie 1500kc ( 250zł). Narty, wiązania, buty, kije, tylko wziąć i śmigać. A do tego co niektóre elementy w cenionym na mieście stylu Vintage.
I pojechaliśmy do narciarskiego kurortu Ramzova ( niecałe 2h od Olo, bilet w dwie strony 100kc z haczykiem). Pogoda jak na zdjęciach:
|
To jest spoko |
|
Tak to właśnie było |
|
A tak to wygląda w Czechach jak w weekend przypasi pogoda |
Następna odsłona sezonu do powrót do Razovej ale już bez czeskich kamaradów. Pogoda już nie marzenie, ale "tak to nevadi"
|
Tak to wygląda w Czechach o 8 rano w sobotę, jak pogoda jest taka se. |
|
Znany i lubiany "Leśny Bar". Chcesz kiełbę, bierzesz kiełbę, płacisz do stojącej skrzynki. |
|
Viking sos |
|
Jaś 30sek po powrocie. |
Sezon trwa dalej. Mimo, że już zanosiło się na wiosnę do Olo nadciągnął obfity opad śniegu. Jeden dzień padało i padało, a od następnego zaczęło topnieć. Czasu nie było dużo więc od razu wziąłem biegówki i udałem się na spacer "za blokiem" po okolicznych polach. Kiedy wracałem już miejscami śmigałem po przebijających spod śniegu grudach ziemi.
|
Elementy tarczy antyrakietowej |
|
Na zdobytym szczycie, ze schroniskiem w tle. |
Następnego dnia już tak się rozpogodziło że po raz kolejny w tym roku rozpoczęliśmy sezon rowerowy (każdy u siebie). Jako, że nawet po zsumowaniu naszego kilometrażu nie otrzymamy 50km, można by pominąć to wydarzenie, ale było serio przyjemnie, a wcale nie lekko.
Ten rower to dygresja. Wracając do biegówek to sezon zaczął się późno, ale z impetem. Za 10h wsiadamy w pociąg, ponownie Jeseniky ale inny zakątek i ruszamy gdzieś tam po coś tam. W każdym razie będą z nami biegówki, śpiwory, łopaty, treki, palniki, Agata i Krzyś, więc możliwości mamy sporo. Tak to uvidime.
W każdym już mogę z czystym sumieniem odhaczyć punkt "bezky", wspomnianego na początku posta, planu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz